Edukacja jak kula u nogi każdego rodzica, nauczyciela i rzecz jasna ucznia. 89 na 100 ankietowanych uczniów na pytanie, czy lubią się uczyć bez wahania odpowiedziała – „Nie!”. Trudno jednoznacznie stwierdzić ile w tym młodzieńczych popisów, a ile prawdy, ale biorąc pod uwagę pogarszający się stan edukacji zdaje się, że wygrywa wariant mniej optymistyczny.
Gdyby zadać podobne pytanie nauczycielom, dajmy na to – czy lubią swoją pracę? Większość odpowiedzi byłaby z pewnością kurtuazyjna. Bo trudno lubić pracę za którą otrzymuje się wynagrodzenie rzędu najniższej krajowej. I jedynie rodzice – im najczęściej zależy bardziej niż uczniom i nauczycielom na wynikach w edukacji. Ale rodzice, jak wiemy mają nikłe prawo do reform i w ogóle głosu.
Na Śląsku najwyższy poziom edukacji
I polski kociołek edukacyjny w najlepsze wre, a pomysłów na podwyższenie jakości jest jak na lekarstwo. Jednak biorąc pod uwagę, że niemożliwe nie istnieje okazałoby się, że idee są, tylko nie każdy chce je stosować. A przykładem intrygującej i co ważne skutecznej alternatywy edukacyjnej są Katowice. Duża liczba opiewająca w kursy oraz szkolenia szybkiego czytania i zapamiętywania w Katowicach spowodowała znaczny rozwój poziomu edukacji, co dziś stanowi czołówkę Śląska w skali kraju.
Największe piętno na wspomnianym rozwoju odcisnął kurs szybkiego czytania do którego Ślązacy podążyli z zapałem. Tak popularna w Skandynawii forma okazała się skuteczna i niesamowicie atrakcyjna, gdyż u większości uczniów na poziomie szkół podstawowych po 6 – miesięcznym kursie odnotowano wyższe wyniki w nauce. Co ciekawe nie tylko w nauce języka polskiego, ale praktycznie we wszystkich przedmiotach. Jest to rewelacyjny przykład na fakt, że odpowiednia dedukcja może przynieść pozytywne konsekwencje w edukacji.